Czytaj też: Kontuzje, kryzysy, sprostowania memów. Lewandowski ma wizerunkowy problem. Nawet jego współpracownicy przyznają: „widzimy pewien kłopot”
Dopiero dobiegając pięćdziesiątki, wsiąkł pan w tę dyscyplinę.
Są dwie wersje, podzielę się tylko tą oficjalną. Zacząć grać w golfa postanowiliśmy w gronie dobrych znajomych pewnego dnia w Krakowie.
Niech pan coś zdradzi z tej nieoficjalnej wersji.
Akcja miała miejsce około 4 nad ranem [śmiech].
Byłem na imprezie u kolegi, który ma pole golfowe i właśnie o 4 rano postanowiliśmy poćwiczyć „swing”, czyli zamach z kijem. W każdym razie podczas tej spontanicznej zabawy oznajmiłem, że zaczynam grać w golfa. Reszta gości również. Wkrótce, będąc jeszcze kompletnie zielonym, wziąłem udział w charytatywnym turnieju golfowym zorganizowanym przez Jurka Dudka. Przyznam, że kiedyś golf w ogóle mnie nie kręcił. Dawno temu byłem na polu, w Niemczech, kilka razy uderzyłem i nie zaiskrzyło. Widocznie do niektórych spraw trzeba dojrzeć, dotknąć ich.
Piłki golfowe mogą być 1-, 2-, 3-, 4-, a nawet 5-częściowe. Zbudowane są z tworzyw sztucznych. Są bardzo twarde, dlatego na polu golfowym trzeba uważać…
Fot.: 123RF
Pole golfowe kojarzy się z miejscem, gdzie rozmawia się o dużym biznesie. No i ze sportem wyłącznie dla tych z wypchanym portfelem. Coś zostało w naszym narodzie z tych stereotypów?
Wymienił pan typowe i nieprawdziwe skojarzenia, choć takie opinie pojawiają się coraz rzadziej. Sport ten staje się coraz bardziej popularny. Nasz okręt flagowy, czyli Adrian Meronk, dwa razy z rzędu znalazł się w dziesiątce najpopularniejszych sportowców Polski w Plebiscycie „Przeglądu Sportowego”. Mnóstwo kibiców oddało na niego swój głos. A co do kosztów – kolacja „na mieście” kosztuje niekiedy więcej niż runda golfa. Dziś nie jest to sport dla mitycznych bogaczy z zamkniętego kręgu. Najciekawsze, że ludzi ze światka golfa poznałem, będąc… bezrobotnym. Trafiłem na bardzo otwarte towarzystwo. Nie było tak, że zaznajomiłem się z nim jako selekcjoner młodzieżówki czy pierwszej reprezentacji. Mało tego – niektórzy nie mieli pojęcia, czym się zajmuję, że jestem trenerem, człowiekiem piłki nożnej.
Czytaj też: To oni będą największymi zwycięzcami Euro. Prezes Lancerto opowiada o tym, jak ubrali Michała Probierza
Czy golfa można nauczyć się zdalnie? Jakiś czas temu widziałem, że wysyłał pan nagranie swojego uderzenia.
Nie, nie. Sporadycznie podeślę znajomemu fachowcowi nagranie swojego uderzenia, by je ocenił, coś podpowiedział, skorygował. Przede wszystkim dlatego, że w Białymstoku nie ma pola golfowego i tak znowu wiele okazji do grania nie mam. Plus notoryczny brak czasu.
Michał Probierz w akcji. Selekcjoner naszych piłkarzy jest zadowolony ze swoich postępów w grze.
Fot.: Adrian Kaczała / Materiały prasowe
Nie ma też lotniska… Uśmiecha się pan, bo o jego potrzebie dziś w Białymstoku gorąco się dyskutuje i podjęto już pewne kroki, by w końcu powstało. A o tym mówił pan dekadę temu.
Narażając się na drwiny.
Gdyby było lotnisko, łatwo byłoby polecieć na „Costa del Golf”, jak mawiają miłośnicy golfa o południowym regionie Hiszpanii – Costa del Sol.
Byłoby łatwiej, lecz nie ma to znaczenia, bo i tak polecę.
Grał pan w jakichś niebanalnych miejscach, okolicznościach?
Zdarzyło się właśnie takie „dwa w jednym”, bo w niebanalnym miejscu – na Dominikanie i w niecodziennych okolicznościach – w ramach trwającego tydzień wesela moich znajomych. Dla gości, którzy mieli ochotę zagrać w golfa, a chętnych było ze trzydzieści osób, państwo młodzi zarezerwowali pole. Grywałem też w Hiszpanii, Włoszech, Turcji i USA. Planuję odwiedzić Bułgarię. Mają tam podobno jedno z najładniejszych pól w Europie.
Golf jest jednym ze sportów, który mocno kojarzy się z USA.
Rzeczywiście jest tam niezwykle powszechny, a dostęp do pól bardzo prosty. Już za 30 dolarów można zagrać w publicznym klubie. Oczywiście prywatne pola są dużo droższe. Przy okazji pobytu w USA w zawodowo-selekcjonerskich sprawach miałem okazję zagrać w Trump National Doral w Miami.
Czytaj też: To oni będą największymi zwycięzcami Euro. Prezes Lancerto opowiada o tym, jak ubrali Michała Probierza
Kij golfowy. W turnieju zawodnik może korzystać z maksymalnie 14 kijów. Konstrukcja główki umożliwia nadanie piłce odpowiedniej trajektorii lotu.
Fot.: 123RF
Były prezydent grywa i jest właścicielem klubów golfowych. A w filmikach nagrywanych przez kibiców golfa w USA w roli głównej bywają aligatory czy krokodyle człapiące po trawie lub nagle wyłaniające się z jeziorka leżącego na polu.
Ale i tak niebezpieczniej jest w lasach, bo coś może człowieka zaatakować. Lepiej więc piłki nie szukać, a jeśli już, to do lasu lepiej ruszyć z kijem. Kiedyś wszedłem po piłkę, usłyszałem syczenie, więc jeszcze szybciej z tego lasku wyszedłem.
Jakie jeszcze niebezpieczeństwa niesie golf?
Na szczęście mnie to nie spotkało, lecz bardzo groźnie jest, kiedy obrywa się piłką golfową. To rzadko spotykana sytuacja, lecz niestety byłem jej świadkiem.
Co pana urzeka w golfie?
Masa rzeczy. Samo podejście, przygotowanie do gry. Zachowanie spokoju. A przede wszystkim trzy godziny spędzone na soczyście zielonej trawie, często w fajnym klimacie i w dobrym towarzystwie. To wspaniale spędzony czas, odskocznia od codziennego świata. Golf uczy pokory, cierpliwości. Od momentu, kiedy zacząłem grać, stałem się spokojniejszy.
Nie stwierdzę, że to efekt gry w golfa, ale podczas decydującego o awansie do EURO meczu z Walią spokojnie siedział pan na ławce. Jak nie pan. Podczas gry w golfa przyrzekł pan sobie, że nie będzie wojować w imieniu trenerów, brać udziału w medialnej wojnie polsko-polskiej, która przenosi się także do mediów społecznościowych.
I staram się tego trzymać.
Wózek golfowy z torbą. W zawodowych turniejach sprzętem zawodnika opiekuje się caddie. Jednym z jego obowiązków jest również śledzenie lotu piłki.
Fot.: 123RF
Golf kojarzy mi się z mindfulness, czyli uważnością. Człowiek skupiony jest na tu i teraz, wycisza gonitwę myśli, koncentruje się na uderzeniu, świadomie spaceruje.
Bardzo dobre skojarzenie. Golf umożliwia, pomaga w osiąganiu koncentracji, ćwiczeniu uważności.
Skupionemu Michałowi Probierzowi wpadło do głowy powołanie do reprezentacji nieoczywistego piłkarza?
Co do powołania to nie, ale ułożyłem sobie w głowie wiele rzeczy w kwestiach organizacyjnych, pracy sztabu, zaplanowania obozu. Podczas gry maszeruje się od 9 do 12 kilometrów. To idealny czas nie tylko dla głowy, ale i całego ciała. To, że każdy ruch działa prozdrowotnie, nikomu nie trzeba udowadniać.
Dwanaście kilometrów? Dużo.
Tyle pokonuje początkujący. Taki jak ja. Często porusza się po polu zygzakiem, ponieważ bije piłką po bokach. Zawodowcy suną prosto.
Michał Probierz w akcji. Właśnie przymierza się do uderzenia…
Fot.: Adrian Kaczała / Materiały prasowe
Spokój, koncentracja, lecz podejrzewam, że i w golfie jest miejsce na emocje, nerwy, złość.
Ależ tak. Sam ze złości cisnąłem kijem. Grający wyrzucają kije, torby, bywa, że do wody. Jak w każdym sporcie amatorskim, kiedy ktoś podchodzi do niego zbyt poważnie – zdarza się frustracja. Golf nie jest wyjątkiem.
Ma pan satysfakcję z postępów?
Raczej tak. Byłoby zapewne lepiej, gdyby nie deficyt czasu i treningów. Zdarza się, że schodzę poniżej 100 uderzeń w rundzie. Mój cel – poniżej 90. Wierzę w jego osiągnięcie, zdając sobie sprawę, że łatwe to nie będzie.
…duży zamach i za chwilę piłka poleci w stronę celu albo spłata psikusa i potrzeba będzie kolejnych uderzeń, by w końcu trafiła do dołka…
Fot.: Adrian Kaczała / Materiały prasowe
Wśród pańskich podopiecznych z reprezentacji są miłośnicy golfa?
Oczywiście. Robert Lewandowski, Wojtek Szczęsny czy Janek Bednarek. Z kolei Matty Cash jest absolutnie profesjonalistą z handicapem „0”. Upraszczając – im niższa liczba, tym lepszy golfista. Miałem okazję zagrać z pewnym zawodnikiem z Danii szczycącym się właśnie handicapem zero. Zawodowiec.
Czy w Hanowerze, w którym reprezentacja Polski zamieszkała podczas mistrzostw Europy, są pola golfowe?
Gdybyśmy wybierali pod kątem golfa, idealny byłby Poczdam, bo w jego okolicach jest kilkadziesiąt pól golfowych. W całych Niemczech jest ich przeszło tysiąc.
Przypuszczam, a właściwie jestem pewien, że Polski nie dotyczy taki kłopot bogactwa.
Fakt, nie jest ich wiele, bodaj czterdzieści. Ale w planach są kolejne, w okolicach Warszawy, na Śląsku. Polski golf rozwija się, co do tego nie ma wątpliwości.
…Selekcjoner już wie, czy było to poprawne uderzenie. Za chwilę będzie radość lub frustracja i kolejne setki metrów do pokonania, by oddać kolejną próbę.
Fot.: Adrian Kaczała / Materiały prasowe
Zdaje pan sobie sprawę, że gdyby podczas Euro wybrał się pan na partyjkę golfa, naraziłby się na hejt? „Zamiast zajmować się reprezentacją, Probierz w golfa sobie pyka!”.
Nie trzeba wcale Euro. „Już pole sobie w Niemczech wybrał” – podobne głosy usłyszałem i przeczytałem na długo przed turniejem. Obłęd. Po wygranej z Walią celowo wspomniałem, że po pierwszym meczu barażowym, z Estonią, uciąłem sobie partyjkę. Doskonale wie pan, co by się działo, gdybym przed wylotem do Walii publicznie zdradził, że wybrałem się na pole golfowe…
Gdyby tak pan postąpił, a pańska reprezentacja przegrała w Walii, zostałby pan obdarty ze skóry.
A jakże inaczej! Tyle że jestem dorosłym, dojrzałym człowiekiem i nie mam zamiaru się zmieniać pod czyjeś dyktando. Wiem, kiedy i gdzie mogę zagrać…
…lub wypić lampkę wina?
Pod warunkiem, że nie byłbym pracownikiem PZPN. (śmiech) Legenda łączy też Szkocję, golf i alkohol – butelka whisky mieściła dokładnie 18 shotów, umożliwiając grającym wypicie po jednym przy każdym z dołków. Stąd ich 18.
Pora na selfie. Trener czasami lubi uwiecznić na smartfonie piękny krajobraz, w którym przyszło mu rywalizować. Grał już w wielu krajach. Po Euro Michał Probierz planuje odwiedzić pole w Bułgarii.
Fot.: Materiały prasowe
Próbował pan z kolegami sprawdzić „w praniu” tych 18 kolejek?
Nie, ale na wysokiej klasy polach przywożą grającym napoje czy coś do zjedzenia.
Golf zostanie z panem na zawsze?
Tak, choćby z tego względu, że człowiek musi się ruszać.
Golfowe towarzystwo Michała Probierza?
Różnorodne, z wielu zakątków. Grywam z przyjaciółmi z Nowego Jorku, Chicago, często z kolegą „Czarnym” i jego kumplami z Wielunia. „Czarny” gra w golfa od piętnastu lat, ja od zaledwie dwóch. Kolega – Piotrek, także udziałowcy Jagiellonii – Wojciech Strzałkowski i Władysław Wasiński są kolejnymi, z którymi mogę zagrać, pogadać o golfie, od każdego mogę się czegoś nauczyć. Także Klaudiusz Ševković, uczestnik pierwszego „Big Brothera”, mój krajan ze Śląska, Jurek Dudek, też zresztą Ślązak z pochodzenia… Obaj z kilkunastoletnim golfowym stażem i sukcesami. W polonijnych mistrzostwach świata Jurek Dudek zajął drugie miejsce, zaś nasz były wybitny hokeista – Mariusz Czerkawski – trzecie. Klaudiusz został amatorskim mistrzem świata.
Mieszka pan w Białymstoku, czy udało się rozegrać partyjkę z prezydentem Tadeuszem Truskolaskim, również miłośnikiem golfa?
A tak, raz żeśmy zagrali. To była wielka przyjemność i mam nadzieję na kolejne golfowe spotkanie z prezydentem.
Rozpoczęliśmy rozmowę od cytatu Leo Beenhakkera, a zakończmy słowami innego Holendra, wybitnego piłkarza – Marco van Bastena. Swego czasu surowo ocenił pańską reprezentację. „To sztywny zespół, który za bardzo nie chce atakować ani grać w piłkę. Drużyna ma małą skłonność do gry. Głównie się broni”.
Van Basten lubi grać w golfa, ja też gram, więc mu wybaczyłem.