Stworzyłeś firmę wartą miliard dolarów. Od czego zaczęła się twoja kariera zawodowa?

Moja pierwsza praca to tak naprawdę był wynik zakładu z moim ojcem, jeszcze na studiach. Powiedział, że muszę albo wrócić do domu, albo znaleźć pracę następnego dnia. Zacząłem szukać we wszystkich gazetach i stronach internetowych. No i udało mi się coś znaleźć. Zostałem sprzedawcą subskrypcji na usługę telewizji satelitarnej. Więc chodziłem od domu do domu i starałem się ludzi przekonać do tego, żeby zmienili swoją telewizję na inną.

Czytaj też: Polak zbudował kosmiczny biznes wart miliard dolarów. "Walczymy o Świętego Graala"

I stąd wziął się pomysł na firmę produkującą satelity?

Jeżeli chodzi o Iceye, to zaczęło się od programu na Uniwersytecie w Helsinkach, który starał się wybudować pierwszego fińskiego satelitę. W ramach tego programu uczyliśmy się nie tylko tego, jak się satelity buduje, ale też jak robić to w sposób szybszy i tańszy. I pewnego dnia podjęliśmy z kolegą decyzję, żeby w szkole biznesu zapisać się na zajęcia, które powinny nas nauczyć tego, jak rozpocząć budowę firmy. Okazało się, że aby dostać się na te zajęcia, musimy mieć już pomysł na firmę. Siedliśmy więc w laboratorium i jeden drugiego pyta: „słuchaj, z czym my pójdziemy na te zajęcia?”. Tak naprawdę chcieliśmy wymyślić jakiś pomysł tylko po to, żeby dostać się na zajęcia — a nie zakładając, że naprawdę będziemy go później realizować. No i jeden do drugiego powiedział: „budujemy satelity, nikt tego w szkole biznesu nie zrozumie. Zróbmy biznes oparty o budowę wielu małych satelitów”.

A kiedy już poszliśmy na te zajęcia okazało się, że to jednak nie był taki głupi pomysł.

Jak działają satelity Iceye?

Satelita SAR, czyli satelita z radarem apertury syntetycznej, to jest satelita, którego używamy do obserwacji Ziemi. Instrument radaru apertury syntetycznej pozwala nam wykonać obrazowanie Ziemi niezależnie od warunków pogodowych czy czasu dnia, ponieważ używa własnej fali radarowej, której odbicie jest tak naprawdę tym, co obserwujemy i z tego nam wychodzi zdjęcie.

To chyba bardzo cenne dane dla wojska?

Satelity systemu Iceye są dzisiaj używane na froncie wojny w Ukrainie. Satelity te pozwalają nam obserwować wszelkiego rodzaju ruchy wojsk — po jednej i po drugiej stronie linii frontu. Dzięki temu wojsko jest w stanie przygotować się na ataki i zaplanować dalsze działania.

Fakt, że Iceye posiada obecnie ponad 20 satelitów na orbicie, pozwala nam dokonywać obserwacji z częstotliwością około godziny. Te zdjęcia są dostępne niezależnie od warunków pogodowych czy czasu dnia — więc również w nocy. Taki zasób informacji daje stronie ukraińskiej niesamowitą przewagę nad przeciwnikiem. Pozwala wygrywać bitwy — i miejmy nadzieję, że w przyszłości pozwoli również wygrać wojnę.

Czytaj też: Ukraina używa amerykańskiej broni na rosyjskiej ziemi. Rosja grozi „śmiertelnymi konsekwencjami”

A skąd wziąłeś pieniądze na rozwój firmy?

Żeby otworzyć czy rozwijać startup taki jak Iceye, oczywiście każdy musi pozyskać dofinansowanie. Naszym pierwszym venture capital — czyli funduszem, który w nas zainwestował — był fundusz zarządzany przez Tima Drapera, dość znanego finansistę z Doliny Krzemowej. Spotkałem go w Las Vegas — na konferencji, na której był prelegentem. Jako że jest dość znany wiadomo było, że będzie chciał uniknąć tłumu fanów, więc nie wyjdzie ze sceny na salę, tylko gdzieś będzie stara�� się kątem uciec. A ja znalazłem to miejsce. Zdecydowałem się nie słuchać jego wystąpienia, tylko właśnie czatować przy drzwiach. Można powiedzieć, że wręcz „zaatakowałem go” w momencie, kiedy wyszedł i powiedziałem: „Słuchaj Tim, muszę ci teraz powiedzieć, jaką mam firmę”. A on na to: „Kurczę, no dobra, skoro już tu jesteś, to masz 60 sekund od momentu, kiedy wyjdę stąd do taksówki”. No i ja zacząłem mu wykładać pomysł na tę firmę. Zatrzymał się na dłużej, powiedział, żeby taksówka poczekała. Porozmawialiśmy 15 minut, zaprosił mnie na spotkanie w następnym tygodniu. I zainwestował!