Cyberpunk 2077: Finalne wrażenia

Co widzieliśmy w ciągu 16 godzin w Night City.

Cyberpunk 2077: Finalne wrażenia

Zajęło mi około 6 godzin, aby dotrzeć do planszy otwierającej Cyberpunk 2077. To było 6 godzin z łącznie 16, jakie rozegrałem w tym tygodniu i nawet po pełnych adrenaliny strzelaninach i poruszających dialogach, czuję że dopiero zacząłem zarysowywać powierzchnię tego co na nas czeka. Night City jest gęsto zaludnione i oszałamiające. Ta gigantyczna gra RPG jest wypełniona masą mechanik do odkrycia a także sporą liczbą możliwości ich wykorzystania. Jak w każdej tak rozległej i ambitnej grze, pewne elementy wypadają lepiej od innych (a często występujące błędy w wersji rozwojowej sprawiły, że cieszę przełożeniem premiery), – jednak gdy tylko na poważnie wszedłem w Cyberpunk 2077 wszystko zaczęło pasować i po prostu chcę więcej.

Przed premierą planowaną na 10 grudnia, developerzy z CD Projekt Red umożliwili mi rozgrywkę przez 16 godzin w ciągu dwóch dni – Zacząłem od samego początku, wybierając z trzech możliwych ścieżek życiowych (Wybrałem Korporację, którą opisał Ryan McCaffrey w czerwcowych wrażeniach) oraz tworzenia postaci – nie byłem także ograniczany tym co mogę zrobić po procesie tworzenia postaci. Na początku myślałem, że 16 godzin to niemal za dużo czasu na ten materiał (nie żebym narzekał), ale Cyberpunk 2077 zaskakująco długo się rozkręca, a do tego posiada nieskończoną liczbę opcji i niesamowitą głębię. Tak naprawdę uchwyciłem tylko jego tempo i strukturę pod koniec pierwszego dnia, a drugi spędziłem na rzeczywistym sprawdzaniu tego jak gra się w najbardziej wyczekiwaną produkcję 2020 roku.

Aby was uspokoić co do spoilerów, uniknę pewnych specyficznych punktów historii i odkrywanych faktów, ale będę odnosił się do głównej ścieżki fabularnej. Prolog, który zajmuje nam pierwsze godziny gry to głównie mikrokosmos całej gry. Przedstawiono mi tam zarówno moją postać o imieniu V, jak również futurystyczny, lecz znajomy otaczający nas świat. Uczy on jak eksplorować, jak walczyć, jak się skradać i jak wiele mamy możliwości podejścia do różnych sytuacji – jednak mimo tego, że to wszystko jest wystarczająco przyjemne, to dopiero pod koniec prologu ( i późniejszej fenomenalnej sekwencji spoilerów) Cyberpunk 2077 złowił mnie na swój haczyk. Dojście do tego momentu jest powolne, ale wszystko jest tak ustawione, aby scenariusz w który zostajesz wciągnięty był o wiele bardziej fascynujący i wkrótce zaangażowałem się po całości w tą wielką historię.

Od tego miejsca Night City szeroko się przed nami otwiera. Zostajesz wrzucony do tego świata z bardzo konkretną motywacją, kilkoma prowadzącymi cię wskazówkami i listą zadań pobocznych, na tyle długich aby spędzić nad nimi kilka dni zanim w ogóle spojrzysz na główny wątek (chociaż sam możesz sobie zaszkodzić, jeśli tak zrobisz – główne misje były moimi ulubionymi). Podczas gdy zadania wysyłają cię do określonych budynków, do których w innym przypadku nie byłbyś w stanie wejść, a niektóre dzielnice są bardziej niebezpieczne niż inne, Night City samo w sobie nie posiada barier – Gdy tylko wejdziesz do nowej okolicy otrzymasz telefon od Fixera (właściwie pośredniaka dla najemników) i dodatkowe aktywności zaczną automatycznie zapełniać twoją mapę.

Cyberpunk 2077 zaskakująco długo rozkręca swoje nieskończone możliwości i głębię.

Mogą one obejmować lokalizacje, w których NCPD po prostu potrzebuje kogoś do radzenia sobie z kilkoma członkami gangu, przedmioty lub dane, które wymagają odzyskania, po bardziej złożone misje, które mogą obejmować wiele obszarów - i to oprócz głównych wątków fabularnych, bardziej osobiste misje poboczne, które się od nich odrywają, i niszowe aktywności, takie jak walki bokserskie na gołe pięści lub znajdowanie ukrytych specjalnych murali. Cyberpunk 2077 dostarcza ci listę zakupów i mówi “idź” i podkreślono to w sposób, na który pozwala jedynie RPG z otwartym światem.

Opowiadane historie także były w większości świetne. Mniejsze mogą być szybkie i łatwo ulecieć z pamięci, ale jestem niesamowicie podekscytowany tym jak sensowny i napakowany konkretnymi postaciami jest główny wątek. Już się do niego przywiązałem. Misje poboczne są też często bardzo ciekawe - czy to wypełnione konfliktami o napadaniu na budynki wroga, głupie, takie jak tropienie nieuczciwych taksówek sterowanych przez sztuczną inteligencję, czy nawet naprawdę wzruszające, dotyczące pójścia na pogrzeb przyjaciela. Ta gra chce dostarczyć ci intymne, ludzkie chwile w świecie wypełnionym przepychem i blaskiem, co bardzo doceniam. Nie jestem w stanie stwierdzić jak długo wątek utrzymuje tę jakość przy ogromnej kampanii, ale naprawdę świetnie się bawiłem wszystkim co widziałem – od zagrożeń na skalę całego miasta, aż po małe przysługi.

Niestety jak ująłem to wcześniej, gra jest rozległa i musi mieć pewne wady – podczas gdy same zadania dostarczają sporej dawki rozrywki, to jednak sposób zarządzania nimi jest jedną z najcięższych rzeczy jaką widziałem. Dziennik zadań w Cyberpunku 2077 to wielka nieuporządkowana lista, a ustalenie, które z wielu twoich kolejnych zadań wykonywać jako nastepne jest kłopotliwe z kilku powodów: nie ma żadnych informacji na temat PD, pieniędzy, przedmiotów lub reputacji, tego które otrzymamy za wykonanie misji; nie znajdziesz informacji, jak trudne będzie zadanie poza niejasnym znacznikiem „niebezpieczeństwa” w stylu: „Średnie”, „Wysokie”, „Bardzo wysokie” – wolałbym rzeczywisty poziom trudności, który pozwoliłby mi zdecydować, czy powinienem próbować uderzać powyżej swojego poziomu, czy nie. Nie istnieje wygodny sposób, aby dowiedzieć się, co jest w pobliżu, poza śledzeniem zadania i przechodzeniem do niesamowicie ruchliwej mapy, aby sprawdzić, czy punkt podróży jest w pobliżu. Ogólnie wszystko co wybrałem dostarczało świetnej zabawy, ale skoro dostajemy tyle rzeczy do zrobienia to chciałbym, aby istniały narzędzia, które pozwolą nam podjąć decyzję, co do tego w jakiej kolejności wykonywać zadania.

Na szczęście jedna z moich ulubionych funkcji Cyberpunk 2077 nie ma żadnego menu: po prostu jedziesz. Mówiąc prosto – Night City oszałamia i nie wydaje mi się, żebym widział inne miasto w grze, które jest choćby podobne w skali lub stylu. Jest wspaniałe, bogate w szczegóły, a jego wertykalizm i skala są naprawdę niesamowite, a jednocześnie wydaje się, że może to być prawdziwe miejsce. Nie, nie możesz po prostu wejść do dowolnego budynku lub przejść przez każde piętro, na którym się znajdziesz - to nierealistycznie wysoka poprzeczka, której nie próbowano przeskoczyć. Jednak wciąż jest tu tak wiele do zobaczenia i tak dużo różnych miejsc, do których można być wysłanym na misje. Dzielnice mogą być również imponująco zróżnicowane wizualnie i chociaż dostępny jest system szybkiej podróży, szczerze mówiąc, czułem, że na używaniu go wiele tracę. Przekonamy się jak finalnie to zadziała, ale ten kompaktowy (lecz nadal bardzo duży) układ mapy działa na korzyść Cyberpunka 2077, ponieważ ekran ładowania szybkiej podróży może być tylko trochę krótszy niż jazda samochodem, a do tego z gorszym widokiem.

Wydaje mi się, że nigdy nie widziałem innego miasta tak zniewalającego jak Night City.

Jeśli jest coś co chciałbym, abyście wynieśli z tych wrażeń, to przede wszystkim jak inaczej czujesz się, grając w Cyberpunk 2077 przy innych grach, do których się go porównuje. To bez cienia wątpliwości RPG – pomimo walki znanej z FPSów pełnych ekstrawaganckich broni, tempo rozgrywki jest raczej wolne i celowe. Jednak mimo tego produkcja nie jest także RPG takim jak Fallout 4, czy Wiedźmin 3, dzięki szczególnie ważnej różnicy: walka nie jest nieodłączną częścią podróży. Mam na myśli to, że aby dostać się z punktu A do punktu B, należy w wielu RPG pokonać masę wrogów. Jasne, można trzymać się dróg i biec prosto przez nie, ale wciąż istnieje ryzyko, że napadną cię bandyci na drodze do prawdziwego celu.

Cyberpunk 2077 rozgrywa się w mieście. Brutalnym, dystopijnym koszmarze miasta, ale wciąż w mieście, co oznacza, że sama podróż jest czymś bliższym do GTA pomimo budynków, które przypominają bardziej Fallouta. W związku z tym mogłem czasami przez godziny nie wyciągnąć broni, wykonując misje jedynie poprzez rozmowę i przekradanie się. Okazję do walki można znaleźć za każdym rogiem wraz z nagrodami do zebrania i gangami gotowymi do ataku na każde skinienie. Jednak w pewnym sensie musisz poszukać kłopotów między wielkimi spotkaniami w czasie zadań. Nie przyjdą one do Ciebie w naturalny sposób. To kluczowa różnica w odczuwaniu tego świata i to uczula na fakt, jak ważne jest skupienie się zarówno na historii jak i na wyborach gracza.

 

Szczerze mówiąc nie przeszkadzały mi te dłuższe chwile spokoju. Były one wolniejsze, ale w żadnym wypadku nie czułem, aby wątki były rozciągane. Poza tym, walka jest zdecydowanie jedną ze słabszych stron Cyberpunk 2077. Z pewnością nie jest zła, ale jeśli zagrasz w tę grę jak w typowy FPS, to z pewnością się zawiedziesz. Najbardziej drażniącą sprawą są przeciwnicy, którzy mają niewyobrażalną ilość zdrowia i często zachowują się jak gąbki na naboje. Mogą przyjąć wiele strzałów dokładnie w głowę zanim padną na dobre. Przez to zacząłem preferować zabójstwa z ukrycia, przy których mogłem ich wyeliminować, jednak samo skradanie nie jest skomplikowane – wystarczy znaleźć odpowiedni moment, aby podejść do kogoś, kucając – nie mniej jednak używanie szybkiego hakowania, aby znaleźć przeciwników i przygotować okazję do zabójstw było prawdziwą frajdą.

Walka nie zrobiła na mnie wrażenia do połowy drugiego dnia, gdy odblokowałem nieco więcej umiejętności i wymyśliłem strategię dającą satysfakcję. Na końcu mojego czasu rozgrywki miałem potężny karabin, który mogłem naładować i strzelać przez ściany oraz legendarną katanę – Zakradałem się do pokoju, zhakowałem systemy, aby odkryć pozycję wrogów, po czym przemykając za ścianami wyciągałem ich kolejno, bazując na ich hologramowych konturach, a jeśli wybiegli na mnie to zmieniałem broń na katanę i odcinałem im głowę. Gąbczaste paski ze zdrowiem wciąż były widoczne, ale ta strategia była dla mnie fantastyczna (i dzięki bogu muzyka w trakcie walki wprowadza tempo rozgrywki na zupełnie nowy poziom).

Jeśli spróbujesz w to zagrać jak w prostą strzelaninę, możesz być zawiedziony systemem walki.

W tym właśnie leży siła walki w Cyberpunk 2077 według mnie. Nie do końca zachwyciła mnie żadna konkretna walka, ale klimat, styl i ogromna liczba dostępnych wyborów pozwoliły mi w końcu znaleźć coś, co sprawiło, że szczerzyłem się od ucha do ucha. Pistolety kontra karabiny kontra strzelby, walka wręcz kontra walka na dystans, skradanie się kontra brutalna siła: wszystkie te decyzje są osobiste i mamy dostępne dziesiątki systemów, które pozwalają ci dopasować i wspierać tę taktykę, która najbardziej Ci odpowiada - czy to poprzez ulepszenia oparte na statystykach, czy też cybernetyczne wszczepy. W pewnym momencie wyczyściłem czteropiętrową bazę bez ani jednego wystrzału, a innym razem wysokie statystyki mojej postaci pozwoliły mi rozerwać drzwi i wpaść do środka. Jeśli jesteś bardziej zainteresowany w odgrywaniu ról jak w papierowym RPG, masz też wolną drogę, aby wybrać tę ścieżkę.

Jedna z ostatnich rzeczy którą chce poruszyć to zmiana terminu. Widok gry w akcji sprawił, że cieszę się, że CDPR zdecydował się na kolejne opóźnienie (mimo tego, że rzut oka na grę tylko pogłębił mój apetyt na więcej). Rozgrywka toczyła się za pomocą usługi streamingu, a komputer hosta wyposażony był w RTX 3080. Mimo tego, że gra działała płynnie, miała też masę błędów. Oczywiście wersja, którą ogrywałem była wciąż w produkcji i dodatkowy czas sprawi zapewne, że błędy które widziałem nie pojawią się na premierę, ale miałem kilka momentów w których mój interfejs kompletnie zniknął, ważne dialogi się nie odtwarzały, punkty szybkiej podróży nie działały odpowiednio i tak dalej. Developerzy CD Projekt Red oczywiście są świadomi tych problemów, więc mam nadzieję, że dodatkowy czas na produkcję pozwoli je wyeliminować.

Mimo tego, po 16 godzinach spędzonych z Cyberpunk 2077 jestem wciąż nienasycony i z pewnością gra zaspokoi ten głód. To piekielnie wciągający i wspaniały świat, w którym możesz się całkowicie zagubić, dokładnie w ten sposób jaki ci pasuje. Gra z pewnością nie jest bez wad, szczególnie jeśli chodzi o interfejs, ale te skazy nie przeszkadzają w odbiorze tego co jaskrawo błyszczy. Nawet po dwóch pełnych dniach rozgrywki, czuje że dopiero zacząłem poznawać to co na mnie czeka, a im głębiej szukam tym bardziej mnie to ekscytuje.

W tym artykule

Cyberpunk 2077

CD Projekt Red | 10 grudnia 2020
  • Platforma / Temat